top of page
Szukaj

Praktyka 2. "Start. Mówię"

  • Zdjęcie autora: Kultura uśmiechu
    Kultura uśmiechu
  • 17 lis 2021
  • 4 minut(y) czytania

ree

Nie raz, nie dwa razy, nie trzy...

Wielokrotnie myślałem o tym, dlaczego niektórych słucham chętniej niż innych i robię to nawet wtedy, gdy nie mają nic wyjątkowego do powiedzenia.


Za którymś razem powiedziałem: "ok, zobaczmy". Wyciągnąłem notes, posegregowałem myśli, pojawiły się pierwsze powtarzające się hasła, które później multiplikowały przy okazji kolejnych zasłuchań.


Od samego początku było dla mnie jasne, że moi ulubieni "gadacze" mają cechy wspólne, zarówno osobowe, jak i te wynikające z używanego języka (zasób słownictwa, używane konstrukcje, chwytliwe neologizmy, posługiwanie się różnymi środkami stylistycznymi). Ale zanim dotrze do nas sens wypowiadanych słów, słyszymy ich melodię. Słyszymy to, jak brzmią i jakim strumieniem do nas płyną. I to są sidła,

w które z wielką ochotą sami wpadamy.


"JAK" (mówimy) jest bardzo ważne. "JAK" otwiera drogę do zainteresowania treścią.

Sposób w jaki mówimy jest równie ważne jak to, co mówimy. Sposób wypowiedzi świadczy o naszej osobowości, buduje naszą tożsamość. Dla większości z nas jest to oczywiste. Jednakże pomimo tej oczywistości mówimy tak samo, jak oddychamy, czyli z reguły nieświadomie. Robimy to byle byle. Byle wyrzucić z siebie słowa, które w danym momencie wyrzucić potrzebujemy.

To prawda... Nie zdawałem sobie jednak sprawy, że przynajmniej część z moich faworytnych "gadaczy" nie gada przypadkiem, a ich sidła to w istocie świadoma praktyka. O tym ciut więcej na końcu.


Początek jest dość banalny. RTG.


RTG, czyli rytm, tempo, głośność. Ludzie, których słucham z przyjemnością bawią się tempem wypowiadanych zdań. Podkręcają je w odpowiednim momencie lub zwalniają, gdy wymaga tego opowieść. Mówią głośniej, gdy chcą coś zaakcentować, a czasem ciszej, gdy chcą przykuć czyjąś uwagę. Rytm opowieści jest dostosowany do jej charakteru. Często jest prosty, ale dostojny, podobnie jak historie bajane przez dowolnego członka Buena Vista Social Club w filmie Wendersa.


Dalej są: kropka i pauza.


Jak u Hitchcocka. Niektórzy wiedzą, w którym momencie najlepiej zawiesić głos, gdzie ulokować pauzę, żeby nadać charakteru całemu zdaniu lub całej wypowiedzi.

Wiedzą także jak stawiać kropkę. Koniec zdania to koniec zdania. Koniec twierdzący. Nie jest to pytajnik, jak u wyrwanego do odpowiedzi ucznia.

Co wydarzyło się w 1410 roku? Bitwa... pod Grunwaldem..?

Nie jest to manipulacyjna paskuda, jak u polityka, który niby kończy, ale chciałby coś zasugerować, niby sugeruje, ale jednak kończy... Kropka to kropka. Trzeba umieć ją postawić we właściwym momencie.


Kolejna jest cisza.


Ludzie XXI wieku boją się ciszy. Cisza podczas zebrania lub spotkania biznesowego wcale nie jest krępująca. W opinii wielu businessmanów jest śmiertelnie zła. Ludzie się jej boją, a może nawet wstydzą. Cisza jest jak towarzyska dżuma, która z niewiadomych

przyczyn zwiastuje niekompetencje lub wyraża czyjeś zdenerwowanie. Tymczasem cisza jest ciszą. Ma swoje znaczenie. Cisza uspakaja, nadaje powagi, przygotowuje do składnej wypowiedzi. Często świadczy o klasie rozmówcy. Bo żeby posługiwać się ciszą, trzeba mieć klasę.


Co dalej? Skondensowana odpowiedź.


Nie wodolejstwo, nie ucieczka od odpowiedzi, nie wymijanie, które gubi rytm i formę. Odpowiedź rzetelna, pełnym, wartkim zdaniem. Skondensowana wypowiedź pokazuje również, że rozmówca myśli o tym, co mówi i jak mówi. Jest skoncentrowany na pytaniu oraz jednocześnie na swojej odpowiedzi. Nie skupia swojej uwagi na slalomie "co powiedzieć, żeby nie powiedzieć". Po prostu, jest skoncentrowany na samej odpowiedzi.


Umiejętność odpowiedzi pytaniem.


Mówi się, że to brzydkie. Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Czasem jednak (czasem!) jest to uzasadnione. Zwłaszcza, gdy ma się dobre porównanie, które nadaje szczególnego charakteru czyjejś wypowiedzi lub samo w sobie sugeruje odpowiedź.


Barwa głosu.


Podobnie jak wielu ludzi, wolę barwy niższe niż wyższe i cieplejsze od chłodniejszych. Jednak znam też osoby o piskliwym głosie, które potrafią pięknie owinąć moje myśli wokół swojej opowieści.


Człowiek, nie robot.


Odpychające są dla mnie wszelkie wypowiedzi, które brzmią technicznie, beznamiętnie, jakby adwokat odczytywał kolejne nudne artykuły wybranego kodeksu.

Są tacy rzecznicy prasowi, którzy z wyraźnym znudzeniem powtarzają dokładnie te same formuły od dziesięciu lat, a przygotowywane przez nich komunikaty są niemal kalką poprzednich. Oczywiście, w niektórych przypadkach tego rodzaju komunikowanie może być po prostu skuteczne. Dodając jednak odrobinę nieszablonowości, zyskujemy u odbiorcy duży kredyt zainteresowania. Rzecz bezcenną w dzisiejszym świecie mediów.

Pamiętajmy, że w naszym głosie słychać uśmiech i życzliwość. Słychać, gdy mamy dobre intencje i gdy czujemy się bezpiecznie. Słychać też złość i całą "ciemną stronę mocy". Emocje oraz uczucia trafiają na struny naszego wokalnego instrumentu bez pytania.

I również bez zgody użytkownika ujawniają to, co emocjonalnie skrywa w sobie.


I na koniec..."Start. Mówię"


Od jednej z osób, której słucham z przyjemnością dowiedziałem się - i było to dość zakasujące odkrycie - że przyjemna dla ucha forma jej wypowiedzi jest całkowicie świadomą praktyką. Żaden tam dar, czy talent.


Kiedyś po prostu mówił. Ale później, za każdym razem, gdy chciał cokolwiek powiedzieć - nawet zwykłe "dzień dobry" w sklepie - mówił sobie w myślach "Start. Mówię".

Po tej komendzie stosował się do wszystkich ćwiczonych przez siebie elementów.

A czemu to robił? Bo zauważył, podobnie jak ja wiele lat później, że są osoby, których słucha mu się dobrze, niezależnie od faktu, czy podziela ich opinie, czy też nie.


Kim jest? Sekretu z imienia i nazwiska nie zdradzę. Jest to jednak człowiek świadomy tego, że efekty jego pracy są uzależnione od jakości relacji, które nawiązuje i zawodowo rozwija. Jest to człowiek, który musiałby poszukać innego zajęcia, gdyby raptem stracił możliwość mówienia. Będąc świadomym tej zależności, zaczął praktykę "Start. Mówię".


Praktyka ta (jak każda inna) oznacza wieloletnie ćwiczenia, masę błędów, intensywny trening służący wypracowaniu właściwych nawyków. A te ... gdy się w nas zadomowią, pozwolą nam dostrzec samych siebie w zupełnie innym - werbalnie - wydaniu.


Mój "gadacz" odpala dziś w myślach swoją magiczną formułę już tylko wówczas, gdy ma mówić publicznie, przy okazji dużych wydarzeń. I pozostaje ona pewnym "memento", osadzającym go w realiach miejsca, czasu i jego roli.


p.



Komunikacja interpersonalna / Praktyka komunikacji / Kultura uśmiechu



 
 
 

Komentarze


Żyjmy spokojniej :)

Kultura uśmiechu / Kultura komunikacji / Komunikacja interpersonalna /
Komunikacja wewnętrzna / Blog o komunikacji

© 2025 Kultura Uśmiechu with Wix.com

bottom of page